sobota, 5 marca 2016

Leonek



Pamięci przyjaciela Leonka, którego rodzice zginęli, wraz z innymi, w ciechanowskim, zabici przez żołnierzy wyklętych za otrzymanie ziemi z reformy rolnej w latach 44-47



Wpisaano 14 lutego 2016 r.

 Pamięci Leonka z  
 Kurzętnika
Którego rodzice
Zginęli  od kul
Żołnierzy  wyklętych
Przez ziemię  z  r. r.

Ja byłem na nie
I ty mały Leonek
Z pamięcią nam źle
Bo twój ojciec skonał
Matka  nie przytuli
Zginęła od kuli

Nad kociołkiem  krwi
Nad kurhanem kości
W lunatycznym śnie
Nasz bohater śni
O  wielkości

Ni cyrkiel ni kielnia
Ni trudy za pługiem
To nie są zasługi
Bo on bardziej dzielny
Jak u Cervantesa
Wyrośli  rycerze
Przeszłość pewnie wskrzeszą
Gdy  w wiatrak uderzą 

A historia pani
Dobra lub okrutna
Zwiodła do przystani
A przystań zatruta
Krwi za mało ciekło
Miejsc na groby staje
Niebo im czy piekło?
Leżą w niemym gaju

Byli dzielni w dłoniach
Pomoc przyjść ma bratnia?
 Myśli brakło w skroniach
Że to bój ostatni
Że to bój do ziemi
Że to bój do cieni
A wodzowie wielcy
A mali wodzowie
Rozkazy wisielcze
Układali w głowie
Wiedli  boje bratnie
Pogardzając znojem
Prowadzili w matnię
Mogli żyć pokojem

To wam jeszcze powiem
Matki  i ojcowie
Nie byliście w lesie
Wam  oddać hołd  chce się

Jeszcze mam pytanie
Innym też zadaję
Za kogo słać modły
Za tego co zginął
Bo to Żyd był podły
Albo za chłopiną
Rodzica Leosia
Dostał  orną ziemie
Zboża w niej nie posiał
Teraz w onej drzemie
Karał boś pazerny
Żołnierz cię wyklęty
Co ojczyźnie wierny
W niebie siedzi święty?

Więc modły za kogo
Słać dziś jeszcze mogą
W najnowszej  świątyni
W  Toruniu lub Gdyni
Za tej leśnej  braci
Świetlane postacie?
Synowie wnukowie?
Poza w plecy strzałem
Bliźnim nic nie dały
Nie zwrócili Wisły
Nie zwrócili Warty
Ich myśli zawisły
Na historii martwej
Odjęli nam wielu
Powiększyli stosy
Nie spełnili celu
Potracili głosy
Język  im wyrwali
Nic im dziś po chwale

 Wpisano 27 marca  2016 r.
N a j n o w s z a    h i s t o r i a   n a s z a 
W   n i e s p r a w n  y   s p o s ó b   p o   
R a z   w t ó r y    p r z e z   r y m o p i s a
P r o f a n a to r a  o p i s a n a   k t ó t k o

Brali się za łby z władzą po uszy
Wielkie zwycięstwo każdego kusi

Modlitwa się spełnia po tej wojence
Choć nam ubyło ludzi najwięcej

Mogło być fajnie bogatym i biednym
Się nie udało w tym cale sedno

Rowy głębokie na tysiąc cali
Do niepodległej to my za mali

Taka przypadłość się przydarzy
Przez nierozumnych gospodarzy

Do przyjaciół  wołają:  rety
Ci  udają  tylko niestety

Dwaj przydybali bezbronne jagnię
W piecu palili topili w bagnie

Po obu stronach toczyli boje
By wolności otworzyć podwoje

 Gdy wreszcie wielcy ją dali
Znowu za  łby się dobrali

Dwie społeczności nam wypieścili
Jedni drugim nie byli mili

Jedni władali,  nowi książęta
Niech lud tę prawdę zapamięta

Lud nie godzi  się z rolą roboli
Tupnął nogą bo to boli

Samorodek z ludu wyrasta
Jednoczy wsie i miasta

Doszło  do zgody przy stole wielkim
Zasypali  rowy wszelkie

Dla wszystkich  nie ma władania
Nowa walka się wyłania

Ojczyzna mogła być ojczyzną
Zaleczyć wszelkie rany i blizny

Wiele razy było w historii
Upadek zamiast glorii

Taki los pewnie nam pisany
Miotać się do ściany do ściany

Więc  opatrzność zsyła  znów  męża
Muskuły wątłe naprężą

Po bożemu niegodnych oddzieli
Czuwają nad tym anieli

Nowe  sprawiły  nam losy  tańce
Chochoła na grobach i zakalce

Taki już pewnie przeklęty nasz  los
Może ten wzruszy kogoś  gorzki  głos

 Wpisano 28 marca 2016 r.

Epitafium na pogrzeb Łupaszki

Za was piję kielicha
Do was już nikt nie wzdycha
Za wasze życie w ziemi
W noc tam ukrytych ciemną
Od babć do niemowlęcia
Matek w chwili poczęcia
Za was piję kielicha
Śmierć na was zeszła cicha
Trzaskały strzały grochem
Nie zdążył nikt zaszlochać

Na grób ktoś kwiaty złoży
Ten kto do dzisiaj dożył
Trwać pamięć będzie dalej
Będzie rosła miast maleć
Po jednej drugiej stronie
Przyjaźni nastał koniec

Więc dzisiaj bohaterom
Co w bohaterstwie zerem
Hołdy wybrani złożą
Wzywając pomoc bożą
Ni  żalu ani skruchy
Ani podania reki
Przy wspólnych grobach klęku

Więc pij za tego kielich
Co nam tak świat podzielił
Niech dzieli go do końca
Aż wyparuje słońce
Bo piękna śmierć od kuli
Gdy matka dziecko tuli
Bo piękna śmierć bez głowy
Gdy tnie chłopiec morowy

Zebrali się notable
Ich mowa prawie diabla
A nad grobami cicho
Bo w duszach wciąż tkwi licho
A gdzie są wspólne żale?
Ku obopólnej chwale
I kwiaty prezydenta
O zbrodni nie pamięta?
On chwali  mściwe dzieło
Zło język mu odjęło

Virtuti za Dubinki
Dziś czas jest na wspominki
I za Glinciszki chwała
Zań zemsta się udała
Potrzeba nam pomników
I coraz więcej krzyku
I coraz więcej złości
Bóg ścieżek nie uprości

E p i t a f i u m  d l a  L i t w i n i ą t k a

Wiatr nad grobami szumi
Żałośnie powzdycha
Tam w maleńkiej trumnie
Śpi dzieciątko cicho

Chmura jest zazdrosna
Grób łzami  zrosi
Niech kwiatki urosną
Dziecię o to prosi

Imię bohatera
Dziś na piedestale
Bohater  uwiera
Ku historii chwale

Celna była kula
Serce popieściła
Przemówiła czule
Krew szlochała w żyłach

P  i e r w s z y    d z i e ń   w o l n o ś c i

Jeszcze mi dźwięczą organowe trele
W tę noc wojenną z wojennych wądołów
A dreszcz wędrował po chłopięcym ciele
Szklanka zadrżała na kuchennym stole

 Niebo smagały błyski ogni strugi
To zapowiedzi śmierci albo trwania
Czasy udręki kończą się zbyt długie
Czasy nadchodzą trudów i kochania

W stalowym ciele wtoczył się czołgista
Przywitan został solą chleba kromą
Przywiózł nam wolność i mowę ojczystą
Lampy naftowej światło w własnym domu

Krzywd było wiele przed ale i potem
Dla jednych radość dla innych zwątpienie
Pół na pół mądrość pół na pół  głupota
Do dziś nad nami krążą smugi cienia

Mówię tym jednym tak historia chciała
Cieszyć się było z takich dziejów ręki
Bo byśmy w piecach spłonęli bez mała
Tym co zginęli  składajmy podzięki

I na cmentarzu i przy postumentach
I tym ze wschodu i tym na zachodzie
Kwiaty złóż czasem przy okazji klękaj
Uszanowanie  wszystkim dać się godzi